Kade Terrillion
24 lata
Człowiek
Mag
||”Nadmorska dzikuska”||
||Zmiennokształtny| Mag Mocy||
||Apostatka starająca się działać na
niekorzyść Templariuszy
i unikająca ze wszystkich sił
konfrontacji z Zakonem||
||Kelnerka w karczmie "Pod
Wisielcem"||
||Najemniczka "Czarnych
Jastrzębi" działających głównie w Dokach i Dolnym Mieście||
||Fereldenka z krwi i kości||
Przyszła na świat w Fereldenie, a konkretniej w
Gwaren. Jednakże z powodu nadchodzącej Plagi i braku konkretniejszych dochodów
udała się wraz z rodziną do wioski położonej na dalekim wschodzie od rodzinnego
miasta – Azylu. Tam nie zabawiła jednak długo. Jako dorosła osoba uciekła.
Długi czas mieszkała w lasach, a także zagrzała miejsce w drobnych wioskach na
wschodnim wybrzeżu. Dołączyła wtedy do łupieżczej, dzikiej grupy, wyznającej
zupełnie inną religię. Właśnie wtedy nauczyła się od poznanych mężczyzn więcej,
niż nauczyła ją własna rodzina. Wolała utożsamiać się z morzem i łupieżczymi
wyprawami. Dopiero zagrzała miejsce w Kirkwall, które może w obecnym czasie
nazwać domem.
Zmiennokształtny – korzystając z uroków przyrody,
braku jakiegokolwiek nadzoru, a także wolnej woli i ręki, Kade sama do końca
nie wiedziała, co robi i czy też jest to prawidłowe i zgodne ze prawami natury.
Wiele razy powtarzała, że przecież nie chciała tego wszystkiego, co ją
spotkało. W końcu, przecież według nauczania Zakonu okazała się być potępiona
przez Stwórcę. Dlaczego? Co też takiego uczyniła? Nie miała pojęcia. Jednak z
biegiem lat okazało się, że tę szalę goryczy mogła przelać na swoją stronę.
Mag mocy – dla zwykłego śmiertelnika moc, którą
dysponują magowie może wydawać się przekleństwem. Wręcz klątwą rzuconą przez
Najwyższego. Jaki miałby w tym cel? Kapłani z pewnością nie odpowiedzą jasno na
to pytanie. Według nich będzie to jedynie boży gniew mający na celu ostrzeżenie
dobrych i niewinnych mieszkańców Thedas. Jednak, co z tymi, których dotknął
palec Stwórcy? Od czubków palców po czubek głowy przesyceni są magią. Mocą,
która być może nieopanowana do końca sprawi, że biedna ludzka istota zostanie
rozdarta na kawałki. Jednakże jest to ryzyko godne podjęcia. Podobnie było z
Kade. Gdy tylko pojawiły się pierwsze oznaki mocy, dziewczynka bała się
przeraźliwie. Niechcący niszczyła wnętrze domu bądź nawet przewalała drzewa,
kiedy była rozzłoszczona. Nie do końca cierpienie w okresie dzieciństwa odnalazło
odzwierciedlenie w dorosłym życiu. Do tej pory kobieta nie ujarzmiła mocy,
która w niej drzemie. Wiele razy przez to nachodzą ją dziwne sny, wizje i
postacie. Widziała już najróżniejsze demony, z którymi musiała próbować walczyć
mentalnie bądź fizycznie, gdy ich astralna postać stawała się bardziej
namacalna. Przez to, musiała się także nauczyć władać mieczem jak i łukiem.
Oczywiście, nie uczyniła tego sama. Dzięki dalekiej podróży do Kirkwall miała
zaszczyt poznać różne osobistości, dzięki którym za drobne przysługi
obdarowywali ją własnym doświadczeniem. Gdyby nie te przypadkowe spotkania,
prawdopodobnie nie byłoby jej wśród żywych.
Nieraz trafiała do spalonych wiosek,
przesiąkniętych Plagą, gdzie mieszkańcy zostali ponabijani na pale, zewsząd dało
się słyszeć mroczne pomrukiwanie, jęki oraz wycie rozpaczy cywilów. W nozdrzach
kuł odór siarki, rozkładanych ciał oraz krwi zmieszanej z substancją
wypływającą z ran tych, którzy wisieli, leżeli bądź ostatkiem sił prosili o
pomoc. Na przypalonych bądź spróchniałych deskach przesiadywały zarażone kruki.
Wydobywały z siebie jeszcze gorsze dźwięki, niż w przypadku, gdy były jeszcze
zdrowymi ptakami. Ich czerwone oczy świadczyły o działającej w ich organizmie
chorobie. Właśnie w takich miejscach, Kade przez zwykłe zrządzenie losu
spotykała Szarych Strażników. Członkowie proponowali przyłączenie się do
Zakonu, jednak za każdym razem spotykali się z odmowną decyzją. Na dobrą
sprawę, nie byli tym zdziwieni. Wiązało się to z przemyślaną decyzją, a także
wielkim poświęceniem. Jednak, nie na tym kończyła się przygoda apostatki ze
Strażnikami. Mieli pewną umowę. Zwyczajnie za pomoc w zwalczaniu Plagi i
zabijanie pomiotów i demonów wychodzących wprost z piekła otrzymywała
pieniądze. Kade miała świadomość, że trafiła na grupę dość skorumpowanych
Strażników, dla których nie liczył się tak do końca honor, lecz okazja
zarobienia złota i odebrania mniejszych majątków ich martwym właścicielom.
Blondynka nie zwracała na to zbytniej uwagi. Plaga to czas, gdy jedni umierają,
a drudzy wzbogacają się na gnijących ciałach.
Niektórzy uważają za dzikuskę i potomkinię
Chasyndów. Ku jej zadowoleniu mogą wcale nie mylić się z prawdą. W wyglądzie
młodej kobiety istotnie jest coś przerażającego i dzikiego. Jest Fereldenką z
krwi i kości i wbrew pozorom tego nie ukrywa. Mieszkańcy tego królestwa nie są
mile widziane w Kirkwall. A spowodowane jest to ich ogromną ilością w Wolnych
Marchiach. Biedacy uciekali przed Plagą i nie mieli gdzie się udać. Kirkwall
położony najbliżej wydawał się być doskonałą alternatywą i zupełnie nowym
początkiem. Prawdopodobnie nie dla wszystkich.
Młoda kobieta siedziała
aktualnie w karczmie „Pod Wisielcem”. Skończyła swoją zmianę, a więc mogła
odetchnąć i napić się czegoś, co był wliczone w jej pensję. Nie dużą, ale
jednak brzęk monet przyciągał jak magnes. Złoto odgrywało w uszach znaną
melodię i wprowadzało w trans. Przybyli z Fereldenu łapali się każdej możliwej
okazji, aby zarobić tylko trochę grosza. Jednak powszechnie było wiadomym, że
mieszkańcy Kirkwall traktowali ludzi z południa jak bydło , hołotę, którą można
było oszukać i zagonić do najcięższej pracy. Kade spoglądała na swoich
pobratymców ze smutkiem, ale także żalem. Co jak co, ale nie mogła uwierzyć, że
tak silne osobowości i twarze, które kojarzyła z Gwaren teraz stały się
nikim.
Spuściła głowę i wraz z
lekkim szarpnięciem jasne włosy zatańczyły na głowie. Lekko zakręcone końcówki
kosmyków wraz z długimi warkoczykami opadały na ramiona i sięgały ramion, przypominając
twarz oblewaną złotym morzem pszenicy. Od dłuższego czasu przycięte do
odpowiedniej długości, aby w gorącym klimacie Marchii nie musiała się nazbyt
martwić o swój wygląd. Kobieta odgarnęła je z czoła i głęboko westchnęła.
Tęczówki o głębi oceanu lustrowało śmierdzące pomieszczenie speluny i gardziły
większością przybyłych na miejscu. Można było w nich ujrzeć odrobinę owej
dzikości. Emanowała z nich podobna moc jak jeszcze kilkanaście lat temu. Lecz
teraz z pewnością się pogłębiła. Okrągłą i pyzatą twarz miała spaloną od
słońca, które grzało na północy o wiele mocniej niż w Fereldenie. Blada skóra,
z którą miała do czynienia w latach wczesnej młodości odpłynęła w zapomnienie.
Zaczerwienione policzki dodawały pewnego uroku. Pełne usta w kolorze lekkiego
różu wykrzywiły się w nieprzyjemnym grymasie, gdy obok przeszedł właściciel
karczmy. Ciemne brwi uniosły się wyżej, znikając pod burzą złotych włosów
poprzetykanych czarnymi kosmykami, sprawiając wrażenie jakby cała jej głowa
została oblana stopionym złotem. Na małym i kształtnym nosie wyrosło kilka
drobnych piegów, które ku jej szczęściu nie są widoczne gołym okiem.
Kade posiada kobiecą figurę, zaokrągloną
odpowiednio w udach oraz biodrach. Za dużo szczęścia pojawiło się także w
okolicach brzucha jednak nie jest to tak wydatne przy figurze w kształcie
klepsydry, której jest posiadaczką.
Ku jej niezadowoleniu poszła w ślady swojej
nieszczęsnej matki, co oznacza, że Stwórca nie chciał, aby zanadto odrosła od
ziemi, przypominając w tym wypadku porównanie krzaka do dębu. Ma zaledwie 163
cm wzrostu. Jednak to zupełnie nie przeszkadza, aby odpowiadała na zaczepki
klientów z odpowiednią siłą i słowem.
Wychowując się z dala od Templariuszy i nie
musząc bać się na każdym kroku, że zostanie wykryta, Kade wiodła spokojne życie
ze swą rodziną. Ojciec był rybakiem i utrzymywał rodzinę z pieniędzy uzyskanych
z połowów z Zamarzniętych Mórz. Matka Kade jako bezrobotna kobieta zajmująca
się domem obawiała się o losy córki, za każdym razem, zerkając na nią krzywo,
gdy tylko coś stłukła bądź pokazała publicznie moc, co nie było oczywiście
zamiarem dziewczynki. Biła się z myślami czy nie powinno się zgłosić
dziewczynki do Templariuszy, a następnie do Kręgu. Jednakże mąż naciskał na
nią, aby tego nie robiła. On w przeciwieństwie do swej żony wiedział jaką
krzywdę w ten sposób może uczynić nie tylko ona, ale także Zakon, a nie
wspominając o „zakutych łbach.”
Niestety, wszystko się zmieniło, gdy na świat
przyszła siostra Kade, otoczona znacząca opieką i trzymana z daleka od swej
starszej siostry. Kilka lat
później w Fereldenie nastąpiła Plaga, zalewając trucizną i chorobą wszystkie
ziemie, a mianowicie zaczynając od południa. Starszy już wiekiem rybak pozostał
na miejscu, nie mogąc po prostu opuścić ukochanego morza i Gwaren. Wiedział
doskonale, że tym sposobem może stracić życie, ale dlatego podjął to znaczące
ryzyko, zdając sobie sprawę z konsekwencji swych czynów. Błagał jedynie żonę,
aby udała się z dziećmi i resztą uchodźców do Redcliffe. W jego zamysłach tak
miało być i wydawało mu się, że to najrozsądniejsze wyjście z sytuacji.
Najtrudniej było mu się rozstać z najstarszą córką, jednak dziewczyna miała
pojęcie, że każde z nich będzie musiało ponieść jakieś koszty tej podróży, a
oddalając się od Gwaren klosz z jej głowy zostaje zdjęty i będzie musiała
trzymać się na baczności.
Tego, co zrobiła jej matka nie spodziewałby się
z pewnością nikt. Tym bardziej nie po kimś, kto ją wychował, dbał w czasach
choroby i chronił przed odwiedzinami i oczami gapiów. Kade wiele razy się
zastanawiała czy rodzicielka zupełnie postradała zmysły? Czy to właśnie jest ta
jej przesadna opieka? Albo być może tak okazywała miłość? Chcąc jej się pozbyć
przy każdej okazji…
Dotarły bezpiecznie do Redcliffe wraz z
karawaną. Jak się okazało, samego miasta i wioski nie można było uznać za
bezpieczne. Matce Kade to nie wystarczyło. To nie było Gwaren. Wszystko
wyglądało tu zupełnie inaczej niż w nadmorskiej mieścinie. Jej następnym celem
okazała się być wioska Azyl ukryta głęboko w górach. To nie jest coś czego Kade
by sobie życzyła. Nie licząc miesięcznej podróży przez góry i przebytych
chorób, nie sądziła, że matka upadnie tak nisko, wstąpi do sekty i jej jedynym
pragnieniem okaże się wytępienie wszelkiej nieczystości, która spokojnie chodzi
po ziemi. A jedną z nich miała okazać się jej córka. Nie dbała o więzy
rodzinne, lecz to, co nakładał jej do głowy kapłan. Matka sądziła iż w
Niebiosach uzyska prawdziwy spokój i uwolni się od nękającej ją mocy i demonów.
Siostra Kade także zdawała się być marionetką prowadzoną przez Zakon. Co w
takiej sytuacji mogła zrobić samotna dziewczyna, zależna jedynie od kaprysów
barczystych rycerzy i tłustego akolity. Przez długi czas, gdy ją pojmano,
templariusze katowali blondynkę. Została zawieszona pod sufitem i torturowana
na każdy możliwy sposób. Od przypalania, przez bicie, rozciąganie i smaganie
biczem. Długie godziny jej krzyk odbijał się pustym echem od ścian. Miała się przyznać
do zgrzeszenia, którego nie popełniła. Czas spędzony w klasztornym podziemiu
sprawił, że stała się jeszcze bardziej harda i zamknięta w sobie. Dlatego
jedynym słusznym wyjściem z tej sytuacji była nocna ucieczka… Nie posiadała
odpowiednich zdolności, jednak przy odrobinie skupienia udało jej się zmienić w
czworonożne stworzenie. Więzy opadły na szczupłych łapkach i ostatkiem sił
udało jej się uciec z wioski. Przypadkiem od zamarznięcia i śmierci w wyniku
ran, uratowała ją karawana krasnoludów.
Będąc osobą po wielu przejściach i nawet braku
wsparcia ze strony rodziny, nie licząc ojca, który rozumiał powagę sytuacji,
musiała radzić sobie sama, żyjąc w Dolnym Mieście w Kirkwall. Te wszystkie
istotne fakty, acz być może nie zwracające uwagi większości społeczeństwa miały
wpływ na diametralną zmianę, w tym wypadku już kobiety. Grzeczna i ułożona
dziewczynka opłynęła wraz ze słodkimi czasami dzieciństwa. Teraz, aby walczyć i
przeżyć jest skłonna nawet zabić za pieniądze i nie jest to coś dziwnego, tak
jak robiła , gdy brała udział w morskich wyprawach. Tym bardziej w Kirkwall, gdzie zdrada,
zabójstwa i korupcja sięgają zenitu. Nieustępliwa, lecz w pewnych sytuacjach
przyjacielska. Lojalna, ale tylko do wypełnienia zlecenia. Posiada cięty język
i specyficzny humor. Potrafi pozostawić ślad niczym Plaga w Fereldenie, nie
mając przy tym najmniejszych wyrzutów sumienia. Jest idealnym przykładem
gorącego temperamentu, w której krwi wrze i dosłownie kipi. Waleczna do
ostatniego tchnienia, nie pozostawia spraw niedokończonych. Zna jedyną rację,
która zazwyczaj stoi po jej stronie.
Gaeta
[Znając mnie i moje pisanie kart, zapewne historia będzie jeszcze udoskonalana i to nie raz. Ale tak jak się powinno zacząć, witam wszystkich ciepło i zapraszam do wątkowania. Jestem otwarta na wszelkie pomysły i powiązania.]
[akurat oglądam Wikingów z tą śliczną panią :P cześć Kejdzikówno :* skoro ona z Fereldenu... to Sol znać może, co? mogły się za dzieciaka razem bawić]
OdpowiedzUsuń[Kejdziku skarbie toż to doskonała myśl! Twoja dzika wojowniczka mogła pomóc Sol zbiec kupcowi te kilka lat wstecz i tym sposobem by się poznały! Sol mogłaby wędrować przez chwilę z bandą Twojej bohaterki, a potem się odłaczyć :D i teraz by się mogły spotkać... na rynku? albo w drodze, gdy jechałaby do mężą i napadnięto by jej powóz...? xD ]
OdpowiedzUsuń[albo własnie od takiego poznania możemy zacząć ;] od porwania się bandy na kupca i jego towary i po zabiciu go uwolnienie jego sług i niewolnikó, a w tym Sol ]
Usuń[zacznę od poznania, bo i to moze być ciekawe :D
OdpowiedzUsuńja w tym tygodniu i przez jeszcze 2 następne jestem w czarnej dupie z egzaminami... masakra! xD ]
Amrei zsuneła dłoń z piersi kupca niżej, przez nieco opasły już brzuch, do klejnotów męskich, którymi miała się zająć. Wiedziała, dlaczego zakupił ją na targu niewolników. Należał do tych mężczyzn, którzy potrafią dostrzec kobietę namiętną, którą targają pasje i żądze. Prawdopodobnie dostrzegł ten trawiący ją ogień niczym wewnętrzną gorączkę, gdy handlarze smagnęli ją pejczem po gładkiej skórze na pośladkach i obnażyli przed zainteresowanymi kupnem, a ona miast skrzywić się z bólu, przygryzła wargę i wyprostowała się, prężąc w słońcu i prezentując krągłe biodra, płąski brzuch i pełne piersi, długie hebanowe włosy, modre oczy przypominające dno oceanu i smukłe kończyny. Przebywała u niego już od miesiąca i dalej się nią nie znudził, przywołując do siebie co noc a i za dnia czasami, jak teraz.
Teraz jednak byli w namiocie obozowiska, który rozstawili blisko traktu handlowego, którym podróżowali, by odpocząć. Wędrówka trwała już pięć dni i zapowiadało się, ze kolejne pięć, albo i więcej przed nimi. Sol miała na tyle jednak dobrą pozycję i spore zainteresowanie i troskę swego pana, że nie mogła narzekać na niewygody, głód, czy pragnienie. Zwłaszcza takie pragnienie, którego nie ugasi woda.
Podniosła się z leżanki zakrytej drogimi skórami wilków i stanęła naprzeciw pana. Gdy ten sięgnął do tasiemek przydtrzymujących jej suknie, pochyliła się nad nim, by ucałować jego usta, jak zwykle aromatyczne od wina, które spożywał w nadmiarze. I kiedy materiał z jej ramion zaczłą powoliz suwać się w dół, odkrywając białe, gibkie kobiece ciało, przez materiał namiotu przebiłą się strzała, wbiła mocno w blat stołu stojący za Sol i usłyszeli wnet dziki okrzyk.
Kobieta skoczyła w bok, poprawiła w jednej chwili suknię i przerażona spojrzała na swego pana. A on, nie należąc do najbardziej walecznych ludzi, sięgnął po miecz, stojący przy posłaniu i podniósł się z sapnięciem. Stanął w przejściu namiotu i rozchylił poły , wyglądając na zewnątrz. Cokolwiek zobaczył, sprawiło, ze cały zadrżał i cofnął się jak odurzony, chwiejnym krokiem.
- Zbieraj wszystko, co cenne - rzucił rozkaz i sam zaczłą w sakwy i worki pakować pieniądze, drogocenne przedmioty z namiotu, a wszystko w nerwach i strachu i pośpiechu, aż połowa towarów po które sięgał, wypadało mu z rąk.
-Rusz się! Zbieraj płotna! - ryknął na zdezorientowaną niewolnicę i gdy ta w jego guście zbyt wolno dźwigneła się na nogi, nie okazując już takiej czułości, uderzył ją wierzchem dłoni w twarz. - Szybko, bo nas wybiją jak psy! - ryknłą zbielały w panice na twarzy i rzucił się dalej, po swoje drogocenne skarby.
[Hm, to tylko moja Vesper stara się trzymać od konfliktu magowie-templariusze z daleka? :D ]
OdpowiedzUsuńVesper
[Długo myślałam, jaki by tu wątek strzelić naszym postaciom xD I na razie przyszło mi do głowy wciągnąć Alarica - co Ty na to, by należał on do karawany, która uratowała niegdyś Kade? Potem straciliby ze sobą kontakt, bo on wstąpił w szeregi Szarych Strażników, ale teraz spotkaliby się ponownie w Kirkwall i odnowili przyjaźń?
OdpowiedzUsuńA co do Cassiela i Nef, wykorzystałabym fakt, że owe trzy postacie są apostatami :p Może znaliby się stąd, iż w tych podziemiach pod miastem znajdują schronienie magowie oraz organizowane są potajemne spotkania? I jak nawet chcesz, to Nef może ją podrywać xDD (bo szkoda, by taki materiał genetyczny poszedł na zmarnowanie xD)
[No właśnie zawsze jak myślałam o apostatach to bardziej widziałam ich jako takich co wolą się gdzieś zaszyć i mieć święty spokój :D
OdpowiedzUsuńZ pomysłem mam właśnie kłopot, przeczytałam Twoją kartę już parę razy starając się coś wykombinować, ale nic mi nie może przyjść do głowy :< ]
Vesper
Wizualnie wszystko wygląda naprawdę fajnie, lecz jeśli chodzi o tekst, dopatrzyłem się kilku gaf, że tak powiem. Mianowicie, wspomniałaś że Kade urodziła się w Gwaren (południowy wschód Fereldenu) a następnie napisałaś, że bohaterka z rodziną emigrowały do Azylu...na wschodzie. Właśnie oglądam mapę Fereldenu i widzę jak wół, Azyl leżący na zachód od Gwaren, ba, w Górach Mroźnego Grzbietu. Takie sprostowanie :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP.S. GIFy są rewelacyjne
[ Cześć ;D
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, że blog się ożywi - najbardziej przydałby się napływ nowych osób. Szkoda by było jedynego grupowca o tematyce Dragon Age.
Jeśli chodzi o wątek... Znalazłam w Twojej karcie taki cytat:
"Przypadkiem od zamarznięcia i śmierci w wyniku ran, uratowała ją karawana krasnoludów."
Rizza należała kiedyś do karawany krasnoludów, więc jeśli to zdarzenie nie miało miejsca dalej niż cztery, maksymalnie pięć lat temu, to można by przyjąć, że było to ich pierwsze spotkanie i początek znajomości ;) ]
Rizza
[Qunari to me ulubione postaci, więc napawało mnie zdziwieniem to iż ich tutaj nie ma.
OdpowiedzUsuńA czy pomysł jakiś mam... w zasadzie, nie wiem co mogła by szukać w zamtuzie, więc akcja rozgrywała by się gdzieś poza jego obszarem. Może być i "Pod Wisielcem", w końcu tam pracuje. Qunari na pewno będzie się rzucać w oczy. Przyjdzie tylko coś wypić, gdyż ma przerwę w zakupach dla zamtuzu. Ale ludzie raczej nie przepadają za Qunari, więc mogą się czepiać. Może być, czy ty zajmiesz się wymyślaniem?]
Ebasit